środa, 16 stycznia 2013

III

  Trzy dni potem, John F. Kennedy International Airport, 08:39

  Nicki
- Czegoś tutaj nie rozumiem - odezwałam się. Siedziałam razem z Liamem i mamą w kawiarni na nowojorskim lotnisku. Sięgnęłam po ciepły, papierowy kubek z kawą. - A co z jego siostrami? Zayn ma siostry, prawda?
- Jedną - uściśliła mama. - Druga umarła na białaczkę.
- Jezu - wzdrygnęłam się. - Zayn to spod nieszczęśliwej gwiazdy chyba jest. No więc, co z nią?
- Ona wyjechała na uniwersytet jakiś rok temu. Do Francji.
- Uhm.
  Liam męczył widelczykiem kawałek swojego ciasta. Minę miał niezbyt entuzjastyczną.
- Liam? Jeśli nie chcesz jeść, to pamiętaj, że siedzę tuż obok ciebie - szturchnęłam go. Przeniósł swój wzrok na mnie, widocznie wyrwałam go z rozmyślań. Bez słowa podsunął mi talerz, na którym położył widelec. - Hej, coś się stało? - spytałam ciszej.
- Absolutnie nic.
  Na szerokim korytarzu zaczął wychodzić tłum ludzi z drugiego, węższego. Najprawdopodobniej przy sprawdzaniu bagaży musiał zaistnieć jakiś problem, bo wyglądało to tak, że duża ilość osób została wstrzymana z powodu jednej i zrobił się mały korek.
  Ludzie zaczęli się rozchodzić. Bizneswomen, które kroczyły na niebotycznie wysokich obcasach, ciągnąc za sobą walizki, faceci w garniturach, dzieciaki, które wracały z wycieczki (pewnie z jakiejś szpanerskiej szkoły, w której kupno biletu lotniczego w cenie pięciuset dolarów to normalka), jakieś małżeństwa. Albo witali się z czekającą na nich rodziną, albo rozmawiali przez telefon, może niektórzy szli do innej odprawy, bo mają kolejny samolot, ale jedna postać przykuła moją uwagę.
  Dosyć wysoki chłopak, w czarnych jeansach, w czarnym t-shircie i z niedbale założoną jeansową koszulą, stał nieco z boku, rozglądając się na boki. Przygryzł nerwowo wargę, poprawił swoje kruczoczarne włosy (które, ku mojemu zdziwieniu, miały coś jasnego na przodzie) i wyjął z kieszeni dotykowy telefon. Dosyć sporą walizkę położył na podłodze.
- Ej, mamo - szepnęłam. - To Zayn?
  Mama podążyła za moim wzrokiem, kiedy jej telefon zadzwonił.
- To on - stwierdziłam, jakby sama do siebie.
- Dlaczego on ma blond pasemko na czarnych włosach? - Liam gapił się na niego.
- To Zayn! Zayn? O, Zayn, tu jesteśmy!... - mama krzyczała, chyba sama nie wiedziała, czy do telefonu, czy do Zayna, który zdezorientowany spoglądał na telefon, jakby był kosmitą i trzymał w ręku ziemskie, dziwne urządzenie. W końcu odwrócił się w naszą stronę. Albo mi się wydawało, albo delikatnie, wręcz niewidocznie, chcąc utrzymać swoją maskę na twarzy, uśmiechnął się.
  Jeśli tak, musiało to trwać dosłownie ułamek sekundy, bo chłopak, nadal trzymając telefon w garści, złapał walizkę i pociągnął ją po kółkach po parkiecie.
- Dzień dobry, eee, pani...
- Mów mi "mamo", Zaynie! - mama skakała wokół niego, raz czochrając mu wcześniej poprawione włosy, raz klepiąc po umięśnionym ramieniu, raz po policzku. W sumie chciało mi się śmiać na widok miny Zayna, który nie wiedział, co ze sobą począć.
- Mamo, opanuj się - mruknęłam do niej.
  Liam poprawił swoje czarne spodnie i podał Zaynowi rękę.
- Liam - uśmiechnął się. - Cześć.
- Cześć Liam, jestem, no, zresztą wiesz... - Zayn ujął rękę mojego brata. Uśmiechnął się. Ale znowu na krótko.
  Po chwili doszło do mnie, że i Zayn, i Liam na mnie patrzą.
- Ach, no więc, jestem Nicki - odezwałam się do chłopaka. Nie wiedząc, czy podać mu rękę czy zrobić cokolwiek innego, po prostu mu pomachałam, po czym wcisnęłam dłonie do kieszeń mojej pluszowej bluzy Adidasa.
- Zayn - odparł beznamiętnie.
  Poczułam rozczarowanie.
  Czy Zayn tylko udawał, czy nie miał zamiaru się ze mną spoufalać?

  17:34
  Liam

- Mogę wejść? - rozległo się pukanie do mojego pokoju.
- Jasne - odparłem.
  Malik wszedł, zamknął drzwi i oparł się o nie, zamykając oczy.
  Zaciekawiony odłożyłem na chwilę laptopa.
- Co jest?
- Macie bardzo miłą mamę, aczkolwiek...
- Wiem, o co ci chodzi, pogadam z nią - przerwałem mu współczującym tonem. - Doskonale wiem, jak potrafi być upierdliwa.
- To nie chodzi o to, tylko...
- Zayn, nie gryzę. Usiądź albo coś. Będziesz tu mieszkał, więc czuj się swobodnie.
  Przełknął ślinę. Rozwalił się na moim fotelu w zebrę.
- Właśnie o to chodzi, bo wiesz, po pewnym czasie chciałbym wynająć sobie jakieś mieszkanie albo coś. Nie chcę być na waszej łasce. Bo najprawdopodobniej gdyby nie mój... ojciec... to byście o mnie nawet nie słyszeli.
- Gdyby nie twój ojciec, to ja i Nicki byśmy nie żyli, bo nasz by nas zabił - przerwałem mu ponownie.
- Keep calm, Liam.
  Zapatrzył się przez chwilę w mecz lecący w telewizji.
- Mój pokój już był specjalnie umeblowany i w ogóle, nie?
- Tak, matka dostała świra na twoim punkcie.
- Nie wymagałem własnej wiszącej telewizji, potrójnego łóżka, wielkiej szafy, biało-czarnych ścian i innych równie nowoczesnych bzdet. Dla mnie równie niesamowity jest fakt, że w ogóle wasza mama mnie przyjęła.
- Zayn. Nie pieprz głupot.
  Zaśmiał się cicho.
- Idę się ogarnąć. Dzięki, Liam. Dobrze, że jesteś. Bo gdyby cię nie było, to nie zgodziłbym się na życie z dwoma zasadniczo obcymi kobietami.
- Nicki jest okej. Przyzwyczaiłbyś się.
  Wzruszył ramionami. Wyszedł.
  Uniosłem brwi do góry. Sięgnąłem po telefon i wysłałem szybkiego SMS-a do Nicka:
  Zayn mnie intryguje.
  Odpisał niemal natychmiast:

  Zaintrygowała cię jego osobowość, czy może arabska uroda?

 To, że ty często zachowujesz się jak homo, nie oznacza, że ja też muszę. Raczej to pierwsze.

 To przestałem się martwić. Będziesz jutro w szkole, prawda?

 Muszę.

  Odłożyłem telefon. Przełączyłem kanał w telewizji, bo dźwięk gwizdka sędziego zaczął mi już dobrze grać na nerwy. Włączyłem jakieś wiadomości i zamierzałem znowu przeczytać opracowanie szkolnej lektury, kiedy program telewizyjny przykuł moją uwagę.

  Dzisiaj, o godzinie piętnastej, na nowojorskim lotnisku JFK doszło do pewnego incydentu. Ochrona złapała więźnia, który jakimś sposobem uciekł z więzienia, sfałszował dokumenty i planował wylot do Europy, dokładniej do Wielkiej Brytanii. Jest to zabójca dokładnie trzech kobiet. Ani ochronie, ani policji nie udało się go ostatecznie złapać, ponieważ uciekł. Zabójca jest na wolności. Jeżeli ktoś go widział, proszę bezzwłocznie skontaktować się z policją.

  Na koniec pokazano zdjęcie zabójcy. Brązowe włosy, szare oczy, usta i wokół nich zmarszczki.
  Kiedyś musiał się często uśmiechać.

Zayn

  Siedziałem na podłodze, wzrok wlepiłem w wiadomości wieczorne.
  Gdybym znalazł się na tym lotnisku jakieś parę godzin później, zobaczyłbym swojego starego przyjaciela, który teraz ucieka przez policją, bo zabił (rzekomo) trzy kobiety.
- Louis, nie wydurniaj się - szepnąłem. Oczy zaszły mi łzami, które natychmiast powstrzymałem, bo ostatnio stanowczo zbyt dużo ich wypłynęło z moich oczu. Fakt, że straciłem tatę, dostatecznie mnie dobijał. A myśli, że jestem zdany tak naprawdę tylko na siebie, brutalnie mnie spoliczkował, walnął w twarz, popchnął i pociągnął na totalne dno.
  Dlatego postanowiłem, że będę miał pokerową twarz. I tyle.
  Przed panią Payne, przed Liamem, a przed tą całą Nicki zwłaszcza.
  Po co w ogóle z nią pisałem?
  Zacisnąłem pięści. Zaciągnąłem rękawy, żeby nikt nie zauważył mojego nadgarstka, całego w bliznach.
  Zbyt duży bałagan miałem teraz w głowie.
  Jestem w Nowym Jorku, za tydzień idę do nowej szkoły. Wszystko jest nowe, dosłownie wszystko.
  A myśl, że Louis, najbardziej pozytywna osoba, jaką kiedykolwiek znałem, znowu ma mega kłopoty, zdołowała mnie maksymalnie, jakbym już dostatecznie zdołowany nie był.
- Louis Tomlinson to zabójca. Louis zabójca. Zabójca Louis. No litości, te dwa słowa do siebie zupełnie nie pasują - mruczałem sam do siebie.
  Wstałem, ściągnąłem buty, spodnie i jeansową koszulę, po czym bez zbędnych ceregieli położyłem się na swoje łóżko, przykrywając się pościelą pokrytą motywem w zebrę.
- Do dupy, tato - szepnąłem. A potem zasnąłem.

11 komentarzy:

Anonimowy pisze...

bardzo fajnie. lou zabójca? nie źle. czekam na następne

Anonimowy pisze...

@paulencjaa

bradford team! pisze...

aaa to jest swietne! takie zupelnie inne od innych xD(madrosc) haha ;d wyjatkowy blog♥ Lou zabojca? Nie nie wierze w to ! ;D cos czuje ze tu namieszasz ^^ nie moge doczekac sie nexta! Zapraszam do mnie:
is-it-all-a-dream.blogspot.com ;3

Anonimowy pisze...

Kurcze no cudowne *.* czekam na dalszą część : D

FleeingDolphin pisze...

OMG CUDOWNY ROZDZIAŁ! ♥♥

Uwielbiam tego bloga, jest taki...inny?:D

Czeekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
A no i ten, Louis ma niebieskie oczy.xD

@FleeingDolphin

http://itwasjustamoment.blogspot.com/

Unknown pisze...

Świetne opowiadanie, napewno będę czytać:D

Anonimowy pisze...

świetne,świetne, świetne
czekam na next <3
xoxo
@_SomeoneSexy_

Olivia . pisze...

Nie mogę się doczekać nn. : )

Zapraszam do mnie ----- > http://justletmebeee.blogspot.com/

A.♥ pisze...

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaach, to jest takie cudowne i piękne i niesamowite, że nie mogę!!! <3 kocham to! ;*

Anonimowy pisze...

Czekam teraz tylko na Nialla. :)

Dżerr pisze...

Naprawde fajnie.
Czytam dalej