poniedziałek, 28 stycznia 2013

VI

Liam

  Byłem kompletnie załamany sytuacją, jaka miała miejsce przed paroma sekundami. Prawdopodobnie gdyby nie przyjazd karetki i przybiegnięcie nauczycieli na czele z pielęgniarką, kto wie, co by Chrisowi odwaliło. Nigdy nie lubiłem tego gościa, był nieprzewidywalny i zachowywał się jak typowy narcyz, na których widok chce się po prostu rzygać. Włosy postawione na żel, firmowe ubrania, buty i plecak, a co gorsza, większość społeczeństwa płci żeńskiej leci na takich idiotów. Co jest jeszcze bardziej irytujące, on łamie im serca, a te, jakby tego nie przewidziały, rozpaczają i najchętniej rzuciłyby się z mostu. Dodają na Facebooka zdjęcia przedstawiające ich twarze z rozmazanym tuszem do rzęs, a w opisie jakieś filozofie życiowe. Potem przechodzą etap "Mam was wszystkich w dupie", czyli dziewczyna ze złamanym sercem zamienia się w totalną buntowniczkę, która słucha rapu, ubiera dresy swojego grubego wujka, ma czarne paznokcie, kolczyk w brwi i pomalowane końcówki włosów. Potem przechodzi fazę "Jestem szczęśliwa", to znaczy, że idzie na imprezę, upija się do nieprzytomności, zalicza jakiegoś innego faceta, pisze oczywiście na Facebooku, że "noc była udana"- tak właśnie wygląda stan "pozerwaniowy" typowej, pustej dziewczyny. Starałem się w pewnym sensie "wychować" swoją siostrę, Nicki, na dziewczynę na poziomie, a nie na taką puszczalską, pustą kretynkę. Gdy jeszcze przeżywaliśmy koszmar u swojego ojca, myślę, że byłem (może i nadal jestem) dla niej nie tylko bratem, ale takim tatą. Mamy ze sobą dobry kontakt, kiedy ona ma jakiś problem, zawsze zwraca się do mnie, chociaż ma też swoje towarzystwo i przyjaciółki, a ja mam swoje. Niektórzy mówią, że nigdy nie widzieli, żeby jakieś rodzeństwo było ze sobą tak zgrane. W sumie to nie wyobrażam sobie życie bez Nicki, bycie jedynakiem musi być... dziwne. Jestem już przyzwyczajony, że gdy wracam ze szkoły do domu, to ona siedzi w salonie z laptopem na kolanach i je zupkę chińską, bo zanim mama wróci z pracy i zrobi porządny obiad, to miną jeszcze dobre dwie-trzy godziny. Nie muszę za nią chodzić, żeby wiedzieć, co robi. Nicki zawsze ma swój plan dnia, ogólnie mówiąc to jest dziewczyną ułożoną i zorganizowaną. Ona pewnie też wie, co robię, a nawet z czego odrabiam lekcje, bo swoje plany znamy na pamięć. Nie musimy cały czas ze sobą rozmawiać, między nami nie istnieje krępująca cisza. Oczywiście nie znaczy to, że się nigdy nie kłócimy, bo to jest przecież nierealne. Często są jakieś sprzeczki o domowe pierdoły czy coś. Ale to nic takiego. Odchodzi to w niepamięć po dwóch minutach.
  A teraz doszedł jeszcze Zayn. Nie powiem- chłopak trochę zmienił nasz plan dnia, wprowadził takie delikatne spięcie. Ja go od razu zaakceptowałem, czułem, że połączyła nas podoba, trudna sytuacja rodzinna, ale widać, że Malik nie cierpi litości, współczucia również, jest twardy, ale nie znaczy, że jest pozbawiony zupełnie empatii czy coś. Został dobrze wychowany, nawet mama mówiła jeszcze przed jego przeprowadzką do nas, że zapamiętała go jako dobrego, kulturalnego człowieka, który ma wpojone wszelkie zasady grzeczności i szacunek do kobiet zwłaszcza. Przepuszcza je w drzwiach, nawet je im otwiera, otwiera im również te od samochodu. W dzisiejszym świecie szukać ze świecą takich jak Malik.
  Jednak często Zayn był powodem moich rozmyślań, bo widać było, że chłopak coś usilnie próbuje ukryć i jest w tej kwestii wręcz irytująco uparty. Być może jest to coś, co nie daje mu spokojnie spać po nocach. Często z nim przebywam w domu, w końcu jesteśmy chłopakami w tym samym wieku, mieszkamy pod tym samym dachem, pewne sytuacje nas ironicznie połączyły. Zayn lubi dużo mówić, ale zgrabnie omija jeden temat, zmienia go.
  Jest to temat o jego dawnych znajomych, jeszcze tych z UK.
  Tymczasem dwójka dobrze umięśnionych facetów z karetki kładło nieprzytomnego Nialla na nosze. Pielęgniarka mówiła zdenerwowanym tonem głosu, że kontaktowała się już dawno z jego rodzicami w sprawie poważnej choroby syna. Bo anoreksja to jest poważna sprawa. Tłumaczyła im, że albo coś z tym zrobią, udadzą się do szpitala, zapiszą go na terapię, do psychologa, zaopiekują się sprawą przybrania na jego wadze, albo poinformuje opiekę społeczną, bo rodzice są nieodpowiedzialni i nie mają zamiaru niczego zrobić z poważną chorobą syna, a anoreksja zbiera potężne żniwo, zwłaszcza wśród nastolatków.
- Chris miał pecha, że dzisiaj w naszej szkole roi się od gliniarzy - mruknął ponuro Nick, odprowadzając Horana wzrokiem, a w zasadzie jego ciało, bo jego dusza, tak jakby to ująć, oderwała się na chwilę i uciekła w swoją stronę.
- To dobrze! - odwrócił się Martin. - Wreszcie dostanie po dupie.
- Wiecie, dlaczego Niall zachorował na anoreksję? - odezwała się Nicki, pierwszy raz od dłuższego czasu. Zapewniła pielęgniarkę, że Chris nic jej nie zrobił i nie odniosła żadnych obrażeń, a to wszystko dzięki mnie, bo zwabiły mnie głosy ludzi, a gdy zobaczyłem, co się wyprawia, od razu zareagowałem. Uspokojona pielęgniarka odetchnęła i oddaliła się od nas, wycierając papierowym ręcznikiem pot z czoła.
- No bo jest przeraźliwie chudy - odparł tępo Martin. Gdy zauważył, że nikogo tym tekstem nie rozśmieszył, wzdychnął.
- Nigdy nie zobaczyłem, na serio nigdy, żeby cokolwiek jadł - dodał Nick.
- Ale zastanawia mnie sam powód jego chudnięcia - zirytowała się Nicki.
- Może się czymś stresował przez dłuższy czas, poza tym chyba każdy zauważył, że nagle stracił wszystkich znajomych, a przecież każdy z nas pamięta wesołego Horana - wzruszyłem ramionami. To prawda. Jeszcze dwa lata temu Niall był prawdziwą duszą towarzystwa, każdy go znał, on każdego. Z tej dobrej, pozytywnej strony. Trzymał jakoś poziom w nauce, z tego co wiem, to rodzice mu ufali pod każdym względem. Bo faktycznie, dawny Niall budził zaufanie. Aż nagle, jakiś rok temu, coś się stało, urwało, Niall Horan całkowicie się zmienił i przeraźliwie schudł, a tego przyczyny nikt nie znał.
- Wiecie co? - odezwał się Nick. Wszyscy na niego spojrzeli. - Jak odzyska przytomność, powinniśmy pójść do niego. Do szpitala.
  Nastąpiła cisza. Każdy musiał przetrawić jego słowa.
  Po chwili każdy z nas zaczął wolno potakiwać głową.
- Szkoda, że wcześniej nikt nie wpadł na pomysł, żeby z nim porozmawiać - powiedziałem cicho. Poczułem się naprawdę głupio, i chyba nie tylko ja. Każdy z nas wlepił wzrok w podłogę, jakbyśmy zostali właśnie ochrzanieni przez mamy, bo przyłapały nas na podkradaniu ciastek przed obiadem.

Harry

- Czy komisariat jest serio konieczny? - odezwałem się.
  Gliniarz siedzący obok prawie zabił mnie wzrokiem, więc uśmiechnąłem się kwaśno i się zamknąłem na dobre.
  Nie chcecie milej spędzić czasu, to nie, wasz problem!
  Byłem bardzo zirytowany, już nawet wkurzony. Jak to możliwe, że siedzę właśnie w starym policyjnym gruchocie, który ma mnie wysadzić pod komendą?!
  Poczułem wibrowanie w kieszeni.
- O Jezuuu - mruknąłem. Wyjąłem telefon komórkowy.
  13 nieodebranych połączeń.
- O w dupę, mama nic nie wie! - jęknąłem. - Zabije mnie, jak wrócę do domu!
- O ile wrócisz.
  Odwróciłem się w stronę policjanta.
- Co?
  Facet nie odpowiedział, był wyraźnie znudzony. Bawił się swoim pistoletem.
  Westchnąłem.
- Niech pan odłoży to, bo boję się, że niechcący odstrzeli mi pan głowę. Albo swoją męskość. Bo trzyma to pan w tym kierunku. No, wie pan.
  Złapałem jego uważne spojrzenie.
  Podniosłem szybko ręce:
- Hej! Nie weźcie mnie tylko za pedofila, czy coś! Jestem hetero! To znaczy, to nie ma nic do bycia pedofilem, ale...
- Masz prawo zachować milczenie - przerwał mi, zirytowany. Jednak ku mojej satysfakcji, odłożył broń.
- Ale nie muszę z niego korzystać - podchwyciłem temat. Po chwili pomachałem mu swoim telefonem. - Pan będzie tłumaczył mojej mamie, dlaczego nie odebrałem.
- A ty będziesz się jej tłumaczył, dlaczego nie przyznałeś się wcześniej policji, że miałeś styczność z Tomlinsonem i brałeś udział w morderstwie.
  Zatkało mnie.
- Nie miałem styczności z Louisem.
- Pewna osoba twierdzi inaczej.
- Kto?
- Och, przekonasz się.
  Powiedziawszy to, otworzył drzwiczki samochodu, a po chwili również i moje, po czym złapał mnie za ręce, zakuł je w okropnie wbijające się w skórę kajdanki i z dwójką gliniarzy z tyłu, zaprowadził mnie do budynku, w którym przesiadywała policja i służby specjalne.
- Weźcie to z moich rąk - powiedziałem, wkurzony sytuacją. - Nie jestem, kurwa, jakimś terrorystą.
  Wprowadzono mnie do jakiegoś zimnego pomieszczenia, które było podzielone na dwa mniejsze. W jednym były dwa krzesła i stół, a drugie było puste, miało tylko jedną, dużą szybę, żeby można było obserwować, co dzieje się w pokoju, gdzie najwidoczniej przesłuchiwano oskarżonych o coś ludzi. Ściany były szaro-czarne, podłoga została obłożona zimnymi, śliskimi kafelkami. Kazano mi usiąść na jakimś starym krześle, które okropnie zaskrzypiało. Śmierdziało wszędzie wilgocią. Z niesmakiem zauważyłem przyklejoną gumę do żucia pod ławką.
  Wzdrygnąłem się.
- Weźcie mi to ściągnijcie - syknąłem i potrząsnąłem kajdankami. - Na litość boską, nie mam żadnej broni, mam tylko cholerny telefon z nieodebranymi połączeniami od mamy, bardziej się boję jej niż was, nie umiem się bić, na karate poszedłem dwa razy i nic nie wyszło, nie umiem nawet przewrotu w tył zrobić...
  Policjant uciszył mnie gestem, sięgnął po jakiś kluczyk i odpiął mi kajdanki.
- A tylko coś zrób, to cię zapuszkuję tu na amen - szepnął mi do ucha. Przewróciłem oczami.
  Oparłem się o krzesło, prawie się na nim wywalając, bo okazało się, że jego jedna nóżka była wykrzywiona. Wyszedłem na lekkiego idiotę, ale założyłem swoją starą maskę na twarz i zacząłem udawać, że nic mnie nie obchodzi i że myślę tylko, żeby jak najszybciej stąd się wyrwać.
- Jeszcze w szkole przedstawiliśmy ci krótko sytuację, jaka wynikła - zaczął gadać facet, który usiadł na krześle naprzeciwko mnie. Nie był to policjant, przypominał raczej gościa z jakiegoś serialu w telewizji typu "Kryminalne zagadki Miami", czy jak to się tam nazywa. Był łysy. Ciekawe, jak to jest być łysym? - Od czasu ucieczki Tomlinsona zaczęliśmy dokładniejsze śledztwo. Nie chodzi tutaj tylko o same jego znalezienie, ale tak naprawdę niewiele wiemy o jego życiorysie. Niewiele wiemy o tym, co wydarzyło się dokładniej tamtej pamiętnej nocy, kiedy doszło do zamordowania pierwszej kobiety.
- Przepraszam, ale myślę, że to nie ja powinien tutaj siedzieć, bo nie wiem o tym człowieku nic! - zdenerwowałem się.
- Nie mamy żadnych zdjęć ani nagrań z kamer, bo one nie zostały zainstalowane w klubowej toalecie, gdzie miał miejsce ten mord, prawda. Ale nie byliście wtedy tam sami. Byli inni ludzie, których wyrzuciliście przed dokonaniem tego. Edwin, prowadź Dianę.
  Poproszony o małą przysługę, Edwin wyszedł na chwilę na korytarz, a po chwili wrócił, popychając lekko jakąś dziewczynę.
  Miała kruczoczarne włosy, dosyć długie, bo sięgały jej do samego pasa. Proste, ułożone, rozczesane, wręcz chciało je się dotknąć. Szczupła, wysoka dziewczyna, miała czarne trampki, nie były to jednak szpanerskie Converse, tylko zwyczajne, tanie buty. Miała również zawieszoną przez ramię dużą, szkolną torbę, wypchaną książkami i zeszytami. Jej luźna bluza w paski ześlizgnęła się z jednego ramiona. Prawa dłoń ozdobiona została pierścionkami, była trochę brudna od długopisu.
  Zwykła dziewczyna, nie wyglądała na taką, która mogła stwarzać jakieś zagrożenie czy coś. Wyglądała na dobrze wychowaną i skromną.
  Jednak chyba były to tylko pozory, skoro niby była na imprezie razem ze mną i z Tomlinsonem. Dobre żarty.
- Diana, powiedz mi, czy to ten chłopak, którego widziałaś na pamiętnej imprezie, podczas której zabito młodą dziewczynę?
  Diana odwróciła się do mnie. Zaczęła mnie ilustrować swoim wzrokiem. Miała też czarne oczy, które spoglądały na mnie trochę smutno, trochę obojętnie, a może nawet mściwie. Czasem miałem wrażenie, że chciała mi coś przekazać, pomóc mi czy coś w tym stylu. Ale parę sekund potem ogarnąłem, że raczej nie miała w swoich planach mi pomóc.
  O ile potrzebowałem jakiejś pomocy, bo przecież jestem niewinny.
- To on - powiedziała jednak, spokojnie. Zbyt spokojnie. Stanowczo.
- Co?! - krzyknąłem. Dziewczyna nie zaszczyciła mnie swoim wzrokiem. W jednym momencie ją znienawidziłem. Co ona pierdzieli za głupoty, do cholery?! - Co ty mówisz?!
- Był wtedy w toalecie z Louisem Tomlinsonem. Jego też widziałam. Wyganiali wszystkich z pomieszczenia, mieli noże.
  Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, zacząłem się denerwować nie na żarty.
  Byłem nawet trochę... przerażony.
- Ona kłamie! - wrzasnąłem. Aż sam wystraszyłem się swojego krzyku. - Gada głupoty! Chce mnie wrobić!
- Uspokój się! - huknął policjant.
- Ale to nieprawda! DO KURWY NĘDZY!
  Wstałem z krzesła, które się za mną wywróciło. Roztrzęsiony chciałem podejść do dziewczyny, szarpnąć nią i dać jej do zrozumienia, że się myli. Nie miałem jednak takiej szansy, bo ten sam gliniarz znowu zakuł mi ręce w kajdanki.
- Usiądź na dupie, dobrze ci radzę.
- Ale ona kłamie! Nigdy nie zabiłbym żadnej dziewczyny! Przecież to Tomlinson trzymał ten nóż, tak?! Nie było tam mnie! Żadnych odcisków! Nic! Byłem na tej imprezie, piłem alkohol, ale nikogo nie zabiłem! Wyszedłem z niej o drugiej albo trzeciej w nocy czy tam nad ranem, jak kulturalny i cywilizowany facet!
  Łzy zaczęły mi lecieć z oczu. Poczułem się po prostu bezsilny, nie miałem żadnych szans. Dziewczyna mnie załatwiła po całemu.
- Diana, wyjdź.
- Dajcie mi numer jego matki.
  Straciłem kontakt z rzeczywistością.
  To było nie fair.
  Po prostu niesprawiedliwe!
  A wtedy mój rozum, albo właściwie jego ostatki, wymyśliły sobie, że na parę minut dadzą sobie spokój z wszelakim kontaktowaniem.
  Zemdlałem.

cdn

18 komentarzy:

✝ ¢υρ¢αкє qυєєη ✝ pisze...

Jest świetny, naprawdę Ci powiem, trochę się obawiałam co będzie dalej, ale... Wow, niesamowity zwrot akcji ;) przyłożyłaś sje do tego rozdziału :* czekam na next ^^

Unknown pisze...

Zajebiste ! *.*

Olivia . pisze...

GOD ! Biedna Hazzuś . : ( Szkoda, że nie ma żadnego momentu z Zayn'em . Chciałabym lepiej poznać tę postać. Rozdział świetny. Nie mogę się doczekać nn . : )

Zapraszam do mnie ---- > http://justletmebeee.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

awww cieszę się że dodałaś rozdział, może będę sie powtarzac ale twój blog jest genialny czekam z niecierpliwością na nexta mam nadzieje że nie będe musiała tak długo czekać @kllauduchy

Unknown pisze...

więc rozdział bardzo fajny znowu taki tajemniczy, ta Diana mnie bardzo intryguje i za razem irytuje, jest postacią tajemniczą zastanawiam się jak może być powiązana z tą sprawą Lou hmm...? nie wiem czemu, może się mylę ale wydaje mi się że trochę tu namiesza. Jeśli chodzi o Niall'a zastanawia mnie ta sprawa z jego anorekcją i rodzicami, tak nagle się zmienił ?
Czekam na następny
Pozdrawiam xx

Gabs. ∞ pisze...

Mi się jak najbardziej podoba. Ale strasznie szkoda mi Harry'ego. No i co z Zayn'em? Zapraszam do mnie: http://each-love-is-first.blogspot.com/ :) x
Informuj mnie dalej : @AveHoran

Unknown pisze...

Następny rozdział!now! <3 @paulencjaa

Anonimowy pisze...

hsajhajha XD powinnaś dodawać po 3 rozdziały, bo już chcę następny :C KAŚKA MISTRZ! @ladyalice1Dx XD

A.♥ pisze...

O Boże drogi. Strasznie się bałam. Kiedy napiszesz dalszą część? Bo nie mogę się doczekać, pewnie tak jak inni. Masz ogromny talent. <3

Anonimowy pisze...

MASZ WIELKI TALENT ! Uwielbiam ten blog. Niesamowity rozdział. Czekam na kolejny :) xxx

officialkinia pisze...

Jakie to zajebitstee , czekam na następny , jak najszybciej , Jesteś świetna , zajebiście piszesz, *-* Czekam , czekam, czekam, czekam, czekami jeszcze raz niecierpliwie czekam :D

humant ☻ pisze...

Jezu, rewelacyjne *.* Czekam na kolejny rozdział i chcę abyś mnie informowała na moim blogu: http://you-nothing-but-i-love-you.blogspot.com/ + nowy rozdział;)

Anonimowy pisze...

Kaśka, wiedz że nienawidzę czytać Twojego bloga, bo on jest za idealny. Piszesz wspaniale! "Na litość boską, nie mam żadnej broni, mam tylko cholerny telefon z nieodebranymi połączeniami od mamy, bardziej się boję jej niż was, nie umiem się bić, na karate poszedłem dwa razy i nic nie wyszło, nie umiem nawet przewrotu w tył zrobić..." hahaha, myślałam, że padnę. Harry, spokojnie, też boję się bardziej swojej mamy od policjantów... Tak już bywa z tymi kobietami x.x
Czekam na dedykacje przy następnym rozdziale, awww <3
Dobra, nie mam siły się rozpisywać, już dosyć pisałam z Tobą .________.
Dobra chamie, daj mi dedykację przy następnym rozdziale, haahaha!

xx, Natalie.
http://i-want-to-feel-your-pulse-on-mine.blogspot.com/
@ItsMagicBitches

Petit-Chien pisze...

No tak z powodu nudnych ferii zaczęłam czytać twojego bloga i powiem ci, że tak się wciągnęłam że nie potrafiłam się oderwać od niego póki wszystkiego nie przeczytałam ;D
To opowiadanie jest takie inne, oryginalne i tajemnicze... Czytałam wiele blogów z 1D ale z czymś takim się jeszcze nie zetknęłam, naprawdę miło poczytać w końcu coś od kogoś pisze i posiada naprawdę ogromny talent do tego ;D
Wiem, że strasznie ci tu słodzę, ale te opowiadanie naprawdę od dzisiaj jest na mojej liście jednych z najlepszych ;D
Wiedz, że jeszcze tu będę wpadać bo nie mogę się doczekać co może stać się dalej. Weny ci życzę kochana i pisz szybko xD

http://pretend-love.blogspot.com/
http://party-hard-1d.blogspot.com/

greaseblow pisze...

Wow, to opowiadanie jest naprawdę dobre! Od jakiegoś czasu leżało u mnie w zakładkach aż w końcu zabrałam się za przeczytanie. Kurde nie żałuję, poważnie! Masz talent! Fabuła jet nietypowa, wielowątkowa no i wplątałaś tutaj jakiś kryminał, czyli coś co lubię. Naprawdę wieeelkie gratulacje za taki talent. :)
Czekam na następny! xx
Jeśli miałabyś ochotę to zapraszam do mnie. dopiero początki opowiadania, gdzie głównym bohaterem jest Niall. :) http://negatyw-szczescia.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Kocham, kocham, kocham! Jest to jeden z najlepszy, jak nie najlepszy blog z opowiadaniami jaki czytałam. :)

Nathalie. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dżerr pisze...

Rozdzial barszo mi sie podobal. Przeczytalam go bardzo szybko. Biedny harry.
Bardzo mie ciekawi jak to sie potoczy.
Dzerr