piątek, 18 stycznia 2013

IV

Louis

- Louis, kochanie... Loooouuuuiiiissss...
- Louis, kurwa.
- A twój tata bije twoją mamuśkę.
- O cholercia, twoja mamusia dostanie po swojej pięknej twarzyczce.
  Pięcioletni już chłopiec, stojący przed swoim urodzinowym tortem, niebiesko-żółtym. Uczesane włoski. Żółta koszulka-golf, niebieskie, jeansowe szelki. Przypinki "I am 5!" i "It's my birthday today!".
  To były faktycznie jego urodziny. Czekał na nie długo. No, w zasadzie rok, ale takie dziecko liczy już dni godzinę po skończeniu swojej imprezy.
  Uśmiechał się. Jak zwykle.
- I won't come as much of a surprise to people to hear that I was always a very chatty kid and I liked to talk anyone we met on the street*
  Śmiech się urwał, jakby ktoś przymknął grającą pozytywkę.
- Tatusiu, ale co ty robisz?

- Nie!
  Podniosłem się gwałtownie. Zacząłem się spazmatycznie trząść.
  Stres?
  Strach?
  Może zwyczajnie było mi zimno?
  Podniosłem się z piachu. Boże, gdzie ja jestem?
  Upadłem.
  Chciałem powstrzymać łzy, ale nie dałem rady. Miałem tego dosyć. Ludzie myślą, że jestem mordercą. Wszyscy mnie opuścili. Rodzina, przyjaciele. Szkoda, że policja nie chce mnie też zostawić w spokoju.
  Czułem, że ten świat się chce mnie pozbyć. Jestem odmieńcem. Wyrzutkiem.
  Marginesem społecznym.
  O, tak.
  Wytarłem brudnymi dłońmi twarz. Bolało mnie wszystko. Co gorsza, nie miałem gdzie się podziać.
  Jak właściwie do tego doszło? Pamiętam tylko imprezę, na której doszło do jakiejś bijatyki, która przerodziła się w coś poważniejszego. Ludzie nachlani, naćpani, cholera wie, co jeszcze. Nie wiem nawet, dlaczego byłem w to wmieszany. Mam taką dziurę w pamięci. Ostatnia chwila to toaleta. Jakaś dziewczyna upadła na podłogę, inni zaczęli ją kopać, a ja stałem. Myślałem: "Co się, kurwa, dzieje?".
  Pojawił się jeszcze chłopak.
  Miał loki.
  Krzyczał coś do mnie, chyba był wściekły.
- Dlaczego stoisz, kretynie?! Pomóż jej, do ciężkiej cholery!
  Ale on nie mógł, bo dresiarze popchnęli go na drzwi toalety, które wypadły z zawiasów i razem z nimi sekundę potem znalazł się na zimnej, mokrej kafelkowej podłodze.
  A potem - bum! Dostałem w twarz. Zrobiło mi się czerwono przed oczami. Pamiętam ukłucie w ramię.
  I straciłem przytomność.
  A obudziłem się pod stopami gliniarza. Trzymałem nóż w ręce, leżałem obok pociętej i pobitej, martwej dziewczyny. A loczek, jak go nazwałem w myślach, bo go wtedy widziałem pierwszy raz w życiu, zniknął.
  Razem z moją ambitną przyszłością.
  Gdy umięśniony policjant wynosił mnie z miejsca mojej rzekomej zbrodni, zauważyłem kątem oka strzykawkę, leżącą na podłodze. Substancja, którą mi wstrzyknięto, musiała być jakaś otumaniająca.
  Coś w tym stylu.
  To była dziewczyna numer jeden.
  A numer dwa i trzy?
  Jak uciekłem z więzienia?
  Dlaczego nikt mi nie pomógł?
  Dlaczego, do kurwy nędzy?

Liam

- Obgryzasz paznokcie.
  Zayn spojrzał na mnie.
- Bo się denerwuję - rzucił szczerze.
  Stał, jak jakiś bóg, na szkolnym korytarzu, razem ze mną. Miał swoim starym zwyczajem włosy zaczesane do góry, rękawy też podwinięte, ukazujące jego tatuaże.
- Masz ich naprawdę sporo - zauważyłem dwa dni temu.
- To takie moje małe uzależnienie - odpowiedział, wyjmując paczkę papierosów z kieszeni swoich spodni.
- Chyba tylko nie jedno.
- To - potrząsnął paczką - jest karą.
- Za co?
- Za dużo by tu opowiadać. Może kiedy indziej. Jedyne, co mogę ci teraz powiedzieć, to fakt, że nikt mi miejsca w niebie nie zarezerwuje.
- Och - wykrztusiłem tylko. Sekundę potem mrugnął do mnie.
  Zayn Malik był niewątpliwie tematem hot dzisiejszego dnia. Oczywiście każda jedna dziewczyna na niego spoglądała, ale on żadnej swoim spojrzeniem nie zaszczycił. Przestępował z nogi na nogę. Czekaliśmy na Nicka, który po drodze wziął papiery Zayna.
- Cześć, Mulacie - rzucił, gdy już przyszedł. Podał mu rękę, uścisnęli sobie dłonie, a potem wręczył mu dokumenty; legitymacje i inne bzdety tego typu. - Chciałbym cię przed kimś ostrzec.
- O, przed kim? - podniósł swoje dosyć grube, czarne brwi.
- Mam dosyć walniętą siostrę. Wstała dzisiaj o piątej rano i robiła sobie loki, grzebała w szafie w poszukiwaniu jej żarówiasto różowej sukienki, którą zakłada, jak to mówi, "na specjalne okazje", a tą okazją jesteś ty, wmówiła sobie, że jesteście już parą.
- Co?
- Nick mówi prawdę. To kretynka.
- Nie wiem, co robi w takiej inteligentnej rodzinie, jaką tworzę ja i rodzice! Dlaczego masz blond pasemko - zmienił temat, zaciekawiony wpatrując się w fryzurę Malika.
- Och, to był zakład - machnął ręką. - Tylko mój problem polega na tym, że to pasemko zrobiłem sobie jakąś trwałą farbą, a nie zwykłą szamponetką.
- Zayn Malik, dyrektorka cię prosi do siebie.
  Między nas wstąpił Harry. Spojrzał badawczo na chłopaka, który tym samym wzrokiem zilustrował Stylesa. Mierzyli się tak swoimi oczami z dobre dwie minuty, kiedy w końcu Harry przeniósł swój wzrok na mnie.
- Miłego dnia, Payne.
- Milszego.
  Uśmiechnął się lekko, naprawdę leciutko, wręcz niewidocznie, odwrócił się na pięcie i odszedł.
  Czasem nie rozumiałem faceta. Raz był miły, wesoły i naprawdę w porządku, a raz zimniejszy, niż średnia temperatura na Antarktydzie. Nick, jakby czytał mi w myślach, wzruszył tylko ramionami.
- Geje są dziwni - mruknął tylko.
- Ten facet jest homo? - Zayn podchwycił temat.
- Nie. Tak mi się powiedziało. Bo w sumie nie zwraca uwagi na dziewczyny, a legnie do facetów.

Nicki

  Lekcja angielskiego ciągnęłaby się jak makaron spaghetti, ale Hannah jak zwykle dodała nam trochę rozrywki.
  Zajęcia trwały dobre już trzydzieści pięć minut, kiedy drzwi się z zamachem otworzyły, a w nich pojawiła się właśnie ona.
  Świeżo po solarium.
  Aż ściągnęłam słuchawkę z uszu, a wierzcie mi, nic nie jest w stanie mnie odciągnąć od słuchania Avicii'ego.
- Co to jest? - wyrwało się nauczycielce. Zmierzyła dziewczynę wzrokiem.
- To jest Hannah - potulnie odpowiedziała Kristen, kujonka, która siedziała tuż przed nią.
- Dziecko, czy ty widzisz, która jest godzina?
- Ups! - odparła tylko Hannah. Bez żadnych dodatkowych argumentów dotyczących jej spóźnienia, półgodzinnego, usiadła obok mnie.
- Weź spieprzaj stąd - syknęłam. Prawie udusiłam się zapachem jej perfum od Britney Spears.
- W dupie to mam, czy ci się podoba fakt, że posadziłam swój tyłek obok twojego.
- Mówisz bardzo niegramatycznie.
- W dupie to mam - powtórzyła. Zerknęłam na zegarek. Pięć minut. - To wszystko dla Zayna.
- Ups, chyba nie lubi takich plasticzków.
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz?
- Och, spadaj stąd i tyle, może wtedy cię polubię.
- A poznasz mnie z nim?
- Z nim, czyli z kim?
- No, z tym Murzynem.
- CO?
  Hannah nie dosłyszała mojego miksu przekleństw pod adresem jej tępoty. W sumie zachciało mi się śmiać, a jednocześnie zrobiło mi się żal dziewczyny.
  Chciała być fajna i mądra i ładna przede wszystkim, ale jej nie wychodziło.
- A może z Liamem, co? - szepnęła mi do ucha. Odwróciłam się do niej twarzą, pokazałam jej środkowy palec i założyłam słuchawkę na ucho. W tym samym momencie rozległ się dzwonek na przerwę. Sprzątnęłam swoje książki z ławki i sięgnęłam po torbę.
  Hannah popędziła w kierunku drzwi.
- Jezu, ona nie założyła majtek - powiedział jeden chłopak, na imię miał Ed. Swoim komentarzem wzbudził salwę śmiechu. Ja również się roześmiałam, ale to był chyba bardziej smutny śmiech.
  No, bo czy istnienie takich pustych dziewczyn jak Hannah, nie jest dostatecznie smutne?

Harry

- Harreh, co dzisiaj robisz, hmm? - Amanda prawie leżała na moich kolanach.
- Co ty robisz? - syknąłem. Rozejrzałem się po klasie, ale wszyscy, dzięki Bogu, zajęci byli matematyką, a nauczyciel bazgrał coś po dzienniku, męcząc kolegę przy tablicy. Z nerwów powiedział, że tysiąc plus tysiąc to sto tysięcy.
- Kurczę, pomyliłem z mnożeniem - wystękał.
  Prawie takie same odgłosy wydawała Amanda.
- Nie umówię się z tobą - szepnąłem, już wkurzony.
- No, ale, ej...
  Poczochrała mi włosy. Nigdy nie traktuję tak dziewczyn, ale tym razem szarpnąłem jej rękę i nieco brutalnie odepchnąłem ją od siebie.
- Jutro siedzisz tam, nimfomanko - wskazałem pierwszą ławkę; ja siedziałem w ostatniej.
- Przecież tego chcesz.
  Położyłem głowę na ławce.
- Ja pierdole - przekląłem.
- Słyszałam. Nie będę tego brać tak dosłownie.
  Drzwi od klasy otworzył się.
  Stanął w nich policjant.
- Co się dzieje? - matematyk wstał i podszedł do niego. Felix, bo tak miał na imię chłopak, który dwadzieścia już minut stękał pod tablicą, wykorzystał fakt, że nauczyciel nie zwraca na niego uwagi, i zaczął pisać to, co dyktowali mu siedzący w pierwszych ławkach.
- Jak wiecie, ostatnio w Nowym Jorku dzieją się niezbyt dobre rzeczy. Mianowicie, policja szuka zbiega. Ma na imię Louis Tomlinson, jest starszy od was o dwa lata, niegdyś mieszkał również w tych terenach, więc istnieje prawdopodobieństwo, że utrzymywał jakieś kontakty z wami - mówił beznamiętnie gliniarz- chcemy się dowiedzieć o nim jak najwięcej, każda informacja jest cenna i pomaga nam go odszukanie, bo jest niewątpliwie bardzo niebezpieczny. Pytam się, czy ktoś kiedykolwiek z nim rozmawiał, widział się, może coś słyszał o nim, o czym inni ludzie nie słyszeli? Bądźcie szczerzy i poważni.
  Zapadła cisza. Nawet Felix przestał bazgrać równania na tablicy, które i tak były dla nas tyle zrozumiałe, co język chiński.
  Louis Tomlinson.
- Powtarzam: czy ktokolwiek go znał osobiście? Coś o nim wie?
  Wzdychnął, zniecierpliwiony i rozdrażniony, jakby znał jakiś fakt, a wszyscy uparli się, że nie powiedzą nic na ten temat.
- Więc mamy jeszcze jedno pytanie. Jest Harry Styles?
  Wszyscy odwrócili się w moją stronę. A mi prawie opadła szczęka.
- To ten w lokach, na końcu - matematyk wskazał na mnie palcem.
- Chodź, chłopcze. Musimy porozmawiać.
- Uhm...
  Niepewnie wstałem, lecz, co już leżało w mojej naturze, założyłem swoją maskę na twarz. W sumie czego miałbym się bać? Nie znam gościa, nigdy go nie widziałem, nie słyszałem jego głosu.
  Nic. Kompletnie. Zero.
  Wyszedłem z policjantem na korytarz, a tam stało jeszcze innych dwóch.
  Mimo, że nic mi nie groziło, teoretycznie bynajmniej, to miałem potworne deja vu.
  I moje przeczucia też nie były w porządku.
cdn
__________________________________________________________________________
*cytat pochodzący z książki Dare to Drean: Life as One Direction, zdanie z "pamiętnika" Louisa (ludzie nie będą zbyt zaskoczeni, gdy usłyszą, że byłem bardzo rozgadanym dzieckiem i lubiłem rozmawiać z każdym spotkanym na ulicy).

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Super. po prostu super... nic dodać nic ująć. @paulencjaa

Anonimowy pisze...

Jezus, Kaśka! Cudowne <3 x
Najlepsze jest to, że akurat słuchałam muzyki i kiedy przyszedł policjant do klasy i pytają się o Lou to nagle włącza mi się jak Niall śpiewa "Party in the USA", haha!

No właśnie misiu, kiedy pojawi się Niall? :c

Ogólnie naprawdę, cudowne! xx

xx, @ItsMagicBitches

✝ ¢υρ¢αкє qυєєη ✝ pisze...

O myy gyyy. :)
takiego zwrotu akcji to się nie spodziewałam :*
Czekam na dalej! Świetnie piszesz lol bd to polecać :)
@stonedmagic. :-*
zapraszam do mnie :)

adctu pisze...

@ItsMagicBitches ty się tam o niallera nie bój, przybędzie w swoim czasie :D

Anonimowy pisze...

ojej to jest świetne! *-*
jak możesz to informuj mnie o następnych na @hania_321 xx

Olivia . pisze...

Wspaniały rozdział . Czekam na nn . : )

Zapraszam do mnie ---- > http://justletmebeee.blogspot.com/

A.♥ pisze...

Jesteś mega! Naprawdę! Raczej nie lubię czytać takich blogów jak ten, bo jak ilość rozdziałów mnie przeraża, ale to masakrycznie mnie wciągnęło. Pisz pisz dalej! <3
@AStawicka xxx

A.♥ pisze...

Jesteś mega! Naprawdę! Raczej nie lubię czytać takich blogów jak ten, bo jak ilość rozdziałów mnie przeraża, ale to masakrycznie mnie wciągnęło. Pisz pisz dalej! <3
@AStawicka xxx

Anonimowy pisze...

Myślę, że kompletnie nie ogarniam o co chodzi, ale piszesz zajebiście! a jak będę grzeczna, to szybko dodasz następny? x

no i tak jak zawsze poinformuj mnie o nowej notce. @makemewannacryx

Anonimowy pisze...

Dziewczyno, to jest świetne !!! :D
Czekam na next
xoxo
@_SomeoneSexy_

FleeingDolphin pisze...

CUUUUDO ♥.♥

http://itwasjustamoment.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Mój komentarz nie będzie zbyt oryginalny uwazam, zapewne tak jak wszyscy co przeczytali ten i inne rozdziały po prostu masz talent brakuje mi przymiotników aby określić twój blog .. on jest zajebisty i prosze nie każ mi czekać tak długo :* Buziaczki @kllauduchy
Ps Akcja z Louisem i Harry jestem ciekawa jak sie rozwinie, tak samo jak znajomość Malika z Nicki :D Z niecierpliwością czekam na nexta :D

Shawty pisze...

WooW! Fantastyczny!

Zapraszam do siebie http://walk-away-and-stay.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Ciekawie piszesz. Strasznie mi się podoba. :) Szkoda, że lektury szkolne nie są tak ciekawe .
@Harrehxd

Olivia . pisze...

Nominowałam Cię do Liebster Award . Więcej informacji na ---- > http://justletmebeee.blogspot.com/

Anitka pisze...

Zgadzam sie z anonimem, jakby lektury szkolne byly tak ciekawe to bym mogla czytac jedna za druga :) rozdzial jak zawsze super. Czekam na kolejny. @KeepCalm165916

bradford team! pisze...

Grrr jak zwykle napisalam dlugi komentarz i mi skasowalo. Swietny rozdzial ! Szkoda mi chlopakow;(
Blog najlepszy jaki czytalam. Oby tak dalej ! ^^ Czekam na nexta :) xoxo

Anonimowy pisze...

Jesteś genialna! Kocham twojego bloga. :D

Dżerr pisze...

Fajne