piątek, 1 lutego 2013

VII

Zayn

  Biegłem, biegłem i biegłem, a z każdym przyspieszonym oddechem dochodziło do mnie, że zrobiłem mega głupotę i że wybrałem najgorszą opcję z wszystkich możliwych. Jak zwykle- zadziałałem impulsywnie. Cały ja. Zamiast pomyśleć logicznie, skorzystałem z chwili nieuwagi policjantów i pobiegłem do miasta, którego wielkość mnie po prostu przerażała.
  Poczułem się jak Kevin sam w Nowym Jorku.
  Zwolniłem. Najprawdopodobniej musiałem wyglądać trochę żałośnie, bo przypadkowi ludzie na ulicy spoglądali na mnie jak na szaleńca. Zarumieniony z wysiłku, spocony, łapiący oddech i trzymający się za brzuch. W dodatku cały drgałem z nerwów. Rozejrzałem się; nigdzie nie było widać policji, co prawda w takim mieście jak Nowy Jork, gliniarze są dosłownie wszędzie, zwłaszcza w sytuacji, kiedy (niby)morderca zwiał z więzienia.
  Louis, jak zwykle sprytny!
  Uśmiechnąłem się lekko. Ciekawe, co takiego wymyślił? Jakim  cudem zwiał w nowojorskiego więzienia, sfałszował dokumenty i chciał wrócić do Europy?
  Zacząłem kroczyć przed siebie normalnym tempem. Nie wiedziałem, gdzie jestem, ulica była czteropasmowa, kierowcy swoich samochodów co chwila trąbili na tych przed siebie, nawet jeden nie zważając na ruch po przeciwnej stronie postanowił wyprzedzić taksówkę przed sobą. Właśnie, taksówki. Naprawdę czułem się jak główny bohater jakiegoś amerykańskiego filmu, miałem wrażenie, że zaraz wyskoczy jakaś dziewczyna i zacznie mnie bajerować, zakochamy się w sobie, ona mnie weźmie do swojego domu i wszystko byłoby dobrze, ale policja w końcu wkracza do akcji i tak zacznę swoje gangsterskie życie przeplatane z miłością. Oczywiście wszystkich załatwię i będę żył długo i szczęśliwie u boku swojej kobiety.
  W sumie szkoda, że tak się nie stało. Żaden plan nie tkwił w mojej głowie. Wyrywając się z objęć policjantów w szkole czułem, że pędzę prosto w otwartą paszczę wygłodzonego lwa.
  Spojrzałem w górę, na wielkie wieżowce. Aż zakręciło mi się w głowie.
  Ściągnąłem kurtkę, bo było dosyć ciepło. Zacząłem w myślach swoją analizę.
  Mam telefon komórkowy. Wyjąłem go- jego bateria była załadowana do 75%. Lepsze to, niż nic. Również swoją kurtkę, ubrania, rzecz jasna i zegarek na ręku. W kieszeni miałem jakieś drobniaki, przeliczyłem, że to pięć dolarów. Przyda się na jakąś drożdżówkę rano czy coś.
  Zayn, ty kretynie, chcesz przeżyć w wielkim mieście sam, mając jedynie pięć dolarów, nie wiedząc nawet, ile to wszystko potrwa? Chcesz znaleźć Louisa w tej miejskiej dżungli?!
  Odblokowałem klawiaturę w swoim telefonie, zacząłem jeździć delikatnie palcem po dotykowym ekranie, kiedy do głowy wpadł mi pewien pomysł, a zasadniczo chyba jedyne istniejące koło ratunkowe.
  Przypomniałem sobie jedną rozmowę z Liamem.

- Liam, jesteś bardzo zżyty z Nicki, nie? - zamknąłem na chwilę swojego laptopa. Szczerze mówiąc, to częściej przebywałem w pokoju Liama niż w swoim. Jakoś razem nam było lepiej.
- Tak, to chyba widać - zaśmiał się, ale zaraz zrobił się poważny. Spojrzał na mnie. - A co?
- Chyba mnie nie lubi, nie? - zapytałem, po chwili wahania.
  Zapadła cisza. Liam zmarszczył brwi, nad czymś się zastanawiał.
- Nicki nie lubi kogoś bez powodu. Może to ty jej nie lubisz?
- Ou - wyrwało mi się tylko.
- Widzisz? Coś poszło nie tak, śmiem twierdzić, że z twojej strony, bo na lotnisku pierwszy raz byłeś zimny - dodał.
  O kurczę. Na to nie wpadłem.
- Ale wiesz co? Ona ci zawsze pomoże, ogólnie ja też, więc jeśli masz jakikolwiek problem, dzwoń do mnie.

"Ona ci zawsze pomoże, ogólnie ja też, więc jeśli masz jakikolwiek problem, dzwoń do mnie"

  Mój czubek palca zatrzymał się na kontaktach.
  Liam.

Nicki

  Wyszłam ze szkoły razem z Liamem, Martinem i Nickiem. W sumie dobrze, że nauczyciele wspaniałomyślnie skrócili nam lekcje, bo inaczej musiałabym pisać dwie kartkówki- jedną z biologii i drugą z chemii, ale to już po lekcjach, bo mam jedną zaległą. Najprawdopodobniej nie zaliczyłabym żadnej, bo nadal byłam roztrzęsiona, chociaż moja szyja w ogóle nie bolała, nic z tych rzeczy. Jednak widok nieprzytomnego Nialla zbyt mocno wrył mi się w pamięć. To było naprawdę okropne.
  Stanęliśmy przed parkingiem. Usiadłam na trawie, a zaraz zrobiła to samo reszta chłopaków. Było w miarę ciepło, słońce przyjemnie grzało, ale nie było zbyt upalnie. W sam raz.
- Mama nie wie nic o skróconych lekcjach, nie? - zwrócił się do mnie Liam.
- Nie - potwierdziłam jego słowa. Liam zaczął buszować w kieszeni swoich jeansów. Po chwili pacnął się ręką w czoło.
- Kurczę, nie wziąłem telefonu!
- Ja mam.
  Wyjęłam z kieszeni swoją komórkę, ale zaraz zmarszczyłam brwi.
- Przecież mama pracuje, nigdy po nas nie przyjeżdża, jaki widzisz w tym sens? Będzie tylko mi zadawała pytania dotyczące tego siniaka - wskazałam palcem delikatny, fioletowy odcisk na szyi.
- Tego nie unikniesz - wtrącił się Martin.
- No tak, ale teraz nie jestem w formie do konfrontacji z mamą.
- Chris tak cię wkurzył?
- Niall, martwię się o Nialla.
- Myślę, że ten temat mamy już za sobą - mruknął ponuro Nick.
  Zapadła cisza. Zauważyliśmy jakąś dziewczynę idącą w naszym kierunku. Potrząsnęła swoimi blond włosami, w zasadzie do połowy blond, bo druga ich połowa była czarna. Odrosty. Fe!
  Nick jęknął. Liam uśmiechnął się. Pewnie pomyślał o tym samym, co ja- Nick i Hannah to chyba najdziwniejsze rodzeństwo na świecie. Nick nie cierpiał swojej siostry, nie trawił jej towarzystwa, wściekał się, ilekroć pojawiała się w pobliżu. Natomiast Hannah uczepiła się go jak rzep do psiego ogona, do mnie również. Szczerze mówiąc, to nikt nie przepada za nią. Myśli, że jest popularna w szkole, że wszyscy chcą się z nią przyjaźnić, bo jest prawdziwą gwiazdą. Szkoda, że rzeczywistość wygląda inaczej, nikt jej poważnie nie traktuje i wszyscy dookoła ją spławiają. Może jedynie interesują się nią wtedy, kiedy w szkole dzieje się coś ciekawego i chcą wydobyć z niej więcej informacji na jakiś temat, bo Hannah to wylęgarnia wszelkich plotek i dochodzeń. Czasami było mi jej szkoda, ale wina leżała tylko po jej stronie. Gdyby chociaż z wyglądu wzięła się za siebie... dlatego nikogo nie dziwią reakcje Nicka, gdy ją widzi.
  Dziewczyna podeszła do nas, krzywo stawiając kroki w swoich szpanerskich szpilkach za parę tysięcy dolarów.
- Nick, masz szczęście, za parę minut przyjedzie po nas mama - rzuciła do swojego brata, machając torebką; przy okazji uderzyła nią w Liama.
- Boże, ogarnij się, działasz mi na nerwy - mruknął.
- Sorki! - odparła Hannah.
- Okej, dzięki za przekazanie informacji, teraz możesz odejść - Nick wstał i spojrzał na siostrę z grymasem na twarzy.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki chamski?
- Dlaczego jesteś taka irytująca?
- Dlaczego tak się do mnie odzywasz?
- A dlaczego się nie przymkniecie?! - huknął Martin.
Enjoy the silence... - zanucił Liam.
- Depeche Mode! - uśmiechnęłam się. - All I ever wanted is here, in my arms!
- E, Nicki! - Hannah odwróciła się do mnie. - Gdzie Malik?
- Zayn jest jak kot, łazi swoimi ścieżkami - odpowiedział za mnie Liam. Przytaknęłam tylko głową. Zayn był dla mnie dosyć wrażliwym tematem, cały czas trzymał mnie na dystans i tak naprawdę nie zdążyliśmy zamienić ze sobą normalnych, luźnych kilku słów, a z Liamem zdążył się dobrze zakumplować. Zastanawiało mnie tylko- dlaczego? Czym się do mnie zraził? Przecież jeszcze przed jego przylotem, pisaliśmy ze sobą. A może zdenerwował się za moją nachalność albo ciekawość?
- A wiecie, że podobno zamknęli Harry'ego?
- Co? - odezwaliśmy się wszyscy w tym samym momencie. Hannah, gdy zauważyła, że w końcu ktoś ją uważnie słucha, rzuciła swoją torbę na chodnik i zaczęła relacjonować.
- Wiecie w ogóle, dlaczego u nas dzisiaj było tyle glin? Podobno nowojorska policja prowadzi śledztwo w sprawie Tomlinsona...
- Nie podobno, tylko na pewno - wtrącił się Martin. - Przecież zwiał groźny morderca, to jasne, że muszą go szukać.
- Och, daj mi skończyć! - zirytowała się. - Bo najprawdopodobniej ten szaleniec zabił pierwszą dziewczynę na imprezie, no a na imprezie bywają zasadniczo tylko ludzie w naszym wieku, więc służby postanowiły sprawdzić wszystkie szkoły, a dokładniej przepytać uczniów do nich uczęszczających. Przepytali więc Stylesa. Nie wychodził z gabinetu do końca lekcji. Potem jeden gościu powiedział mi, że widział go, jak policja wyprowadza go z gabinetu jakieś dwie-trzy minuty po dzwonku na lekcje. Widział go, bo był akurat dyżurnym i musiał posprzątać syf na korytarzu po swojej klasie.
  Zapadła cisza. Wszyscy mierzyliśmy się zaskoczonymi spojrzeniami.
- Myślicie, że Harry Styles ma coś wspólnego z tym zabójstwem i tym mordercą? - odezwałam się, zdumiona.
- Skoro ryczał, to coś musiało wyjść na jaw!
- Co? Płakał?
- Taaak!
- Ale jaja - mruknął Nick. - A myślałem, że jest porządny.
- Przestańcie, przecież nic nie jest wiadome na sto procent. Równie dobrze ten chłopak mógł okłamać Hannah, a ona łyknie wszystko - odezwał się spokojnie Liam. - Znam Harry'ego. To do niego nie pasuje.
- No! Ja też go znam! - powiedział Nick.
- Wszyscy go znamy - dodał Martin. - Czasem był trochę chamski i oziębły, skrywał w sobie jakieś bzdety, ale przecież pochodzi z porządnej rodziny, bez patologi czy czegoś w tym stylu. Dobrze ubrany, szacunek dla kobiet, rzadko przeklinał nawet.
- Ale musiało coś być, skoro wzięła go policja, tak?! - Hannah drążyła temat. Z ekscytacji jej policzki zrobiły się różowe.
- Calm down - stęknął Nick. - Mama jedzie. Chodźcie, podwieziemy was przy okazji.
  Rzeczywiście, srebrny, duży samochód mamy Nicka i Hannah zaparkował niedaleko nas. Liam, Martin i ja wstaliśmy i podążyliśmy razem z Nicki i Hannah.
- Cześć, mamo! - Nick otworzył drzwiczki. - Nie masz nic przeciwko podwiezieniu Liama i Nicki do domu, nie? Bo skrócili nam lekcje, jak wiesz, a ich mama pracuje, no i po co mają iść, skoro...
- Jasne, wsiadajcie! - przerwała mu kobieta. Na oko miała z czterdzieści lat, posiadała ładne, rude włosy, obcięte na wysokość szyi. Miała delikatny makijaż oka, delikatne piegi i zmarszczki wokół oczu i ust. Była sympatyczną osobą, taką pozytywną.
  Nie musieliśmy jej mówić gdzie mieszkamy, bo podwoziła nas już parę razy, a Martin wprawdzie mieszkał niedaleko nas, więc pewnie wysiądzie razem z nami.
- A co tak dużo wozów policyjnych tutaj? - zdziwiła się, wycofując samochód.
- A, widzisz mamo, szukają u nas Tomlinsona - odpowiedziała szybko Hannah, siedząca na przodzie. Nick popukał się w czoło, ale nic nie powiedział. Martin parsknął śmiechem.
- Ha, ha, bardzo śmieszne - zironizował Nick. - Nie moja wina, że ona ma taką rozwiniętą wyobraźnię.
- Słyszałam! - Hannah odwróciła się. Jej brat pokazał jej język.
- Uspokójcie się, dobra? - westchnęła ich matka.
- Co dziś na obiad? - zainteresował się Nick. - Nie zdążyłem nawet kupić drożdżówki.
- Zapiekanka z serem i brokułami - odparła.
- Yay!
- A my mamy bardzo dobrą zupkę chińską, co nie? - odwróciłam się do Liama.
- Ble! - jęknął. - To smakuje jak sproszkowany kapeć.
- Skąd wiesz?
- To była metafora. M-e-t-a-f-o-r-a!
- Dobra! - przerwał nam Martin, który powoli ogarniał się do wyjścia, gdyż byliśmy już na naszej ulicy. - Jutro idziemy do szpitala?
- Jutro jest sobota, nie? - upewnił się Nick.
- Tak - odpowiedzieliśmy chórem.
- Do szpitala? Po co? - odezwała się mama Nicka.
- Do Nialla Horana. Dzisiaj stracił przytomność, bo go pobili, a ma w dodatku anoreksję.
- O kurczę! - zatroskała się. - Anoreksję? Chłopak? W waszym wieku? To rodzice nic z tym nie zrobili? Jak to się w ogóle stało? Pobicie? Jezu!
- Ja ci to wszystko opowiem - odezwała się Hannah.
- A lepiej, cholera, nie! Ja wolę to zrobić! - zirytował się Nick. Martin, Liam i ja pospiesznie wyszliśmy z samochodu, wysłuchiwanie kolejnej kłótni rodzeństwa byłoby męczące, a co dopiero ma taka matka!
- Dziękujemy za podwózkę! - krzyknął Martin i zamknął drzwi. Samochód odjechał.
- Jakim cudem Hannah i Nick są rodzeństwem? - Liam uniósł brwi.
- Dopiszę to do swojej listy "Pytania retoryczne" - odparł Martin. - To do jutra!
  Pomachaliśmy mu i sami się odwróciliśmy w stronę naszego domu. Liam wyjął swoje klucze i zamknął za mną furtkę.

16 komentarzy:

Olivia . pisze...

Wspaniały rozdział. Czekam na nn . : ) Dodawaj szybko !!

Zapraszam do mnie ---- > http://justletmebeee.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Baaaardzo fajne!!!! Czekam na nastepny rozdzial ;D

Unknown pisze...

Bardzo fajny rozdzial . Ale ta ucieczka to najgorsze co Malik mogl zrobic . Czekam na kolejny :D
@Girls_withdream

ania070900 pisze...

Bosz nie moge się doczekać co dalej. Czekam na część o Harrym i część o Niallu :> Masz niesamowity talent!

Unknown pisze...

Wow!:o @paulencjaa

Anonimowy pisze...

Chcę następnyyyyyyy! Jest świetny! :)

Unknown pisze...

@FuckMe_DjMalik
Świetnie piszesz :> nie mogę doczkać się kiedy następny :33

Anonimowy pisze...

rozwala mnie postać Hannah, hahaha jest niesamowita! Liam zostawił telefon, a Zayn miał dzwonić, fuck, boję się o Malika o.o
Ogólne rozdział jest ciekawy, strasznie podoba mi się jak opisujesz wszystko. Co ja będę się rozpisywać?
Przecież Ty to wszystko wiesz, hahah!
Tak wgl., miał być dedyk i nie ma :'(

xx, Natalie.
PS. Jeżeli masz chwilkę to wpadnij: http://i-want-to-feel-your-pulse-on-mine.blogspot.com/ :)

bradford team! pisze...

Oooooo swietnyy !Strasznie podobają mi sie dialogi ;D Zayn na co ci to było? czemu uciekasz. Mam nadzieje ze się skontaktuje z Nicki. Mam jedno pytanie... Czemu ty tak świetnie piszesz ! Ja chce więcej. Pisz nexta ! :D Pozdrawiam ;3

Katie. pisze...

Dodawaj szybko <3.
I informuj mnie @Chruum.

Hej, miałam informować więc informuję :> Pojawił się nowy, 6 rozdział na http://impossible-to-stay-alive.blogspot.com/ zapraszam do komentowania x

Anonimowy pisze...

WIEM ŻE INFORMUJESZ MNIE O KAŻYM ROZDZIALE ALE I TAK CAŁY CZAS TU WCHODZE Z NADZIEJĄ ŻE MOŻE JUZ DODAŁAS NOWY WPIS. TWÓJ BLOG PO PROSTU SIEDZI MI W GLOWIE (MAM TAKIE 3 I NIE CHCEA WYJŚĆ) A CO DO TEGO ROZDZIALU TO MAM MAŁĄ PROŚBE NIECH ZAYN ZADZWONI DO NICKI I NIECH W KONCU CHOCIAZ TROSZKĘ SIE MIĘDZY NIMI OCIEPLI.. CIESZE SIE RÓWNIEZ ŻE JEST DŁUUUUZSZY NIZ WCZESNIEJSZE OBY TAK DALEJ :D Z NADZIJĄ ŻE DODASZ SZYBCIEJ RODZDZIAŁ @kllauduchy

FleeingDolphin pisze...

ŚWIEEETNY!♥ Już nie mogę doczekać sie dalszej części♥

[itwasjustamoment]

Unknown pisze...

fajny, wydaje mi się że jest troszkę bardziej pozytywny od poprzedniego, w niektórych momentach się nawet uśmiechnełam. Bardzo przyjemnie mi się go czytało.
Pozdrawiam xx

Anonimowy pisze...

Trochę mniej negatywny od poprzedniego, ale i tak bardzo fajnie mi się go czytało. :D

Dżerr pisze...

Rozdzial interesujacy

Anonimowy pisze...

super, super, super, super!!!! Xxx